Całe miasto skąpane jest w słońcu

Całe miasto skąpane jest w słońcu

Cześć!
Jak minęły wasze Święta? Mam nadzieję, że podczas tych kilku wolnych dni odpoczęliście. Ja, po wczorajszym ucztowaniu, dzisiejszy dzień postanowiłam spędzić trochę aktywniej i wybrałam się na krótki spacer oraz do kina. Przedstawiam wam stylizację, którą z tej okazji wybrałam. 



Spodnie / Pants - H&M
Koszula / Blouse - Dresslink
Kurtka / Jacket - Pepco
Torebka / Bag - Reserved
Buty / Shoes - George / SH
Okulary / Glasses - H&M

Wiosenna marynarka

Wiosenna marynarka


Cześć !
Zza okna przywitało mnie dziś piękne wiosenne słońce, w związku z czym zdecydowałam się postawić na mocny, kwiatowy akcent w swojej  stylizacji. Tak wyrazisty element stroju zestawiłam ze spokojną bazą, którą był biały t-shirt i jeansy z wysokim stanem.
Mam nadzieje, że  pogoda nie spłata nam już figla, a temperatura z każdym dniem będzie rosła i pozwoli nam już niedługo oglądać piękne kwiatowe kompozycje nie tylko na ubraniach.


Spodnie / Pants - h&m
Koszulka / Top - Madonna
Marynarka / Jacket - New look
Zegarek / Watch - DW
Buty / Shoes - Atmosphere
Zrzuć skórę na wiosnę | Skarpetki złuszczające Soulima

Zrzuć skórę na wiosnę | Skarpetki złuszczające Soulima

Mamy oficjalnie wiosnę kalendarzową i astronomiczną, niedługo więc zaczniemy nosić wiosenne lżejsze buty, dlatego warto już teraz zadbać o skórę swoich stóp, abyśmy mogły swobodnie zakładać buty z odkrytą piętą i sandałki w lecie.

Jak wiele osób, zmagam się z zrogowaciałym naskórkiem stóp, szczególnie na piętach. Zazwyczaj do usuwania go stosowałam pumeks lub tarkę. Jakiś czas temu dostałam od znajomej kosmetolog skarpetki złuszczające marki Soulima i opinią o nich pragnę się z wami podzielić.

Informacje producenta :

Składniki zawarte w preparacie działają zmiękczająco na skórę, eliminując jej szorstkość, przebarwienia i odciski poprzez złuszczenie warstwy zewnętrznej. W ciągu 7-10 dni po zastosowaniu kuracji, stary, zrogowaciały naskórek odchodzi, a skóra staje się zdrowa, miękka, delikatna i elastyczna.

Produkt zawiera:

wodę, etanol, glicerynę, mocznik, dec-(5-i 6)-enowykwas, kwas mlekowy, kwas glikolowy, wyciąg z cytryny, kwas salicylowy, polyquaternium-10, PEG-40 uwodorniony olej rycynowy, ekstrakt z ogórka siewnego, ekstrakt z lawendy, wodorotlenek sodu oraz witaminę E.

Ostrzeżenia:

Nie należy używać kuracji na rany, zadrapania i obtarcia – w takich przypadkach należy najpierw pozwolić stopom się zagoić. Skarpetek złuszczających nie powinny stosować kobiety w ciąży, osoby chore na cukrzycę, osoby z niedokrwistością (G6PG), z zespołem Rey’a oraz uczulone na salicylany.
Produkt należy przechowywać w miejscu niedostępnym dla dzieci. Unikać ciepła i wystawiania bezpośrednio na promienie słoneczne. Przechowywać w niskiej temperaturze. Użyć bezpośrednio po otwarciu. Produkt jednorazowego użytku.


Moje spostrzeżenia :

Ładne i estetyczne opakowanie kryje w sobie dwie przezroczyste, foliowe skarpetki wypełnione płynem i dwie naklejki, dzięki którym mamy możliwość dopasowania skarpet do kształtu swojej stopy.
Użycie ich nie jest skomplikowane, poradzi sobie z tym każdy, tym bardziej, że producent na odwrocie opakowania zamieścił czytelną instrukcję dodatkowo opatrzoną obrazkami.


Zaczynamy od przecięcia górnej części foliowej skarpetki według oznaczeń, następnie nakładamy je na umyte i osuszone stopy. Na tym etapie w moim wypadku pojawił się mały problem... Mam rozmiar buta 40/41, na taką stopę skarpetki okazały się po prostu za małe (za krótkie), moje palce były bardzo ściśnięte i o zgrozo miałam w tym wytrzymać 2h!  Jak wiadomo, piękno wymaga czasem cierpienia, postanowiłam więc kontynuować "zabieg".

Górną część skarpetek dopasowujemy przy użyciu naklejki, zakładamy na wierzch bawełniane  skarpety, i ja aby uniknąć niedogodności postanowiłam po prostu zbyt wiele nie chodzić przez czas trwania "zabiegu".
Po około 2h skarpetki zdejmujemy, resztę preparatu spłukujemy i czekamy na efekty.

Już 3 dnia skóra zaczęła schodzić płatami w miejscach gdzie jest cieńsza, a pod spodem ukazywała się bardzo nawilżona, nowa, mięciutka skórka. W ciągu tygodnia złuszczyła się z wszystkich partii stopy. Przez ten okres polecam spać i chodzić w bawełnianych skarpetkach, w innym wypadku wszędzie zostawicie fragment "siebie". 

Podsumowując, skarpetki działają skutecznie i z pewnością zastosowałabym je ponownie, ponieważ nigdy, niczym nie osiągnęłam takiego spektakularnego złuszczenia. Skarpetki Soulima dostają jednak minus za zbyt mały rozmiar, dlatego też w przyszłości raczej skuszę się na podobny produkt innej firmy, a może wy znacie jakieś skarpetki godne polecenia ?

Roladka z kurczaka z suszonymi pomidorami

Roladka z kurczaka z suszonymi pomidorami


Czas przygotowywania : 45 - 60 min
Porcje : 4

Składniki:
  • 500g piersi z kurczaka ( 2 piersi )
  • 6 suszonych pomidorów 
  • 20g serka kanapkowego z dodatkiem czosnku lub chrzanu
  • 30g sera cheddar
  • olej do posmarowania foli
  • sól i pieprz

Piersi z kurczaka rozcinamy na pół, zostawiając nieprzeciętą jedną stronę, aby można było je rozłożyć na płasko, tak przygotowanego kurczaka delikatnie rozbijamy tłuczkiem jak schabowe.
Nasze "kotlety" układamy na foli aluminiowej, w taki sposób aby jedna pierś delikatnie zachodziła na drugą i następnie oprószamy z obu stron solą oraz pieprzem.




Pierś smarujemy serkiem z dodatkiem czosnku lub chrzanu, układamy na niej kolejno suszone pomidory i starty na drobnych oczkach cheddar. Kolejny krok to zwijanie, robimy to dokładnie ściskając roladkę i następnie starannie owijamy ją folią aluminiową.





Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni i następnie pieczemy roladkę przez około 30 min. Po wyjęciu zostawiamy na chwilkę do ostygnięcia, rozwijamy, dzielimy na porcje i obiad gotowy :)

Można podać ją samą lub z ryżem czy ziemniakami, u mnie wystąpiła na talerzu w towarzystwie ryżu z groszkiem i marchewką.









Futrzana kamizelka

Futrzana kamizelka



Futrzana kamizelka jest na tyle uniwersalna, że nadaje się do lżejszych i cięższych zestawień zarówno jesienią, wiosną i zimą.
Podczas zakupu zastanawiałam się miedzy 2 kolorami: szarym i brązowym, wygrał szary, ponieważ jest świetną bazą dla innych elementów stroju. Mówi się, że szary staje się nową czernią i nic w tym dziwnego, bo lubi się z wieloma barwami, min. z brązem, bielą, mocnymi kolorami jak np. burgund oraz z pastelami np. z pudrowym różem.

W oczekiwaniu na wiosnę, nie mogłam doczekać się, kiedy termometr wskaże taką temperaturę, żebym mogła pozwolić sobie na założenie lżejszej kurtki, gdybym wyszła tylko w niej, choroba gwarantowana. Dołożyłam więc futrzaną kamizelkę, która otuliła mnie ciepłem i dodała charakteru stylizacji, przez ramię przewiesiłam brązową torebkę z wytłoczonym motywem kwiatów, dobrałam brązowe botki i byłam gotowa na sobotni przedwiosenny spacer.







SKIN79: Fresh Garden Mask Aloe

SKIN79: Fresh Garden Mask Aloe

Od dawna słyszałam o wspaniałym działaniu koreańskich kosmetyków, które zawierają duże ilości naturalnych składników, dzięki którym Koreanki szczycą się nienaganną cerą.
Zamówiłam więc do testów kilka produktów znanej już w Polsce marki Skin79. Głównie zależało mi na kremach BB, ale moją uwagę przykuły też maseczki, z których kilka wybrałam i to właśnie opinią na ich temat chciałabym się z wami podzielić.

Dziś skupimy się na: SKIN79 Fresh Garden Mask Aloe



Informacje  producenta :

SKIN79 Fresh Garden Mask Aloe
Wykonana z czystej bawełny maska w płacie zawiera świeże, naturalne składniki.
Idealne rozwiązanie dla osób posiadających skórę wrażliwą, skłonną do zaczerwienień. Aloes pobudza regenerację naskórka i ziarnowanie tkanki łącznej właściwej.  Stosuje się go w pielęgnacji cery suchej, dojrzałej jak i trądzikowej. Utrzymuje wilgotność, działa przeciwzapalnie, kojąco i łagodząco. Nawilża skórę wnikając w jej głębsze warstwy. Maska lekko rozjaśnia cerę.

Moje spostrzeżenia :

Zacznę od tego, że skóra mojej twarzy jest dosyć wymagającą, jest ona tłusta, bardzo wrażliwa, płytko unaczyniona i często odwodniona, dlatego na pierwszy ogień wybrałam maseczkę z Aloesem.


Maska jest bardzo przyjemna w "obsłudze", po wyjęciu z saszetki mamy płat złożony na 4 części, który wykonany jest ze stosunkowo grubej bawełny, więc nie musimy obawiać się o uszkodzenie jej podczas rozkładania, jednoczenie jest ona na tyle cienka aby swobodnie dopasować maseczkę do kształtu naszej twarzy.





Maseczka ma delikatny, przyjemny, lekko cytrynowy, prawie niewyczuwalny zapach. Płat jest solidnie nasączony, jednak mimo obfitej ilości płynu, nie musimy się martwić, że coś gdzieś spłynie, ponieważ ma on delikatnie żelową konsystencje.

Maseczkę stosujemy na oczyszczoną skórę twarzy, po 20 minutach zdejmujemy i pozostałość serum zawierającego składniki odżywcze wmasowujemy w skórę.

Jeśli chodzi o działanie, skóra po użyciu maseczki jest wyraźnie nawilżona, uspokojona, delikatnie rozjaśniona i rozpromieniona, jest też bardzo miękka w dotyku.

Nazwa sugeruje, że to dzięki zawartości soku z liści Aloesu, maseczka wywiera działanie opisane przez producenta, jednak zawiera ona też inne składniki których efektem są min. nawilżenie, łagodzenie podrażnień czy zaczerwienień, mowa tu np. o wyciąg z liści zielonej herbaty, oczaru wirginijskiego czy morwy białej.

Taka kombinacja skoncentrowanych składników zapewnia działanie, o którym mówi producent. Uważam, że maseczka wywiera korzystne i szybkie efekty, warto więc się na nią skusić, tym bardziej że nie jest to wielki wydatek.

Kalosze "na co dzień i od święta"

Kalosze "na co dzień i od święta"


Kiedyś kalosze kojarzyły mi się z dziecięcymi butami, w których rodzice pozwalali mi bezkarnie skakać po kałużach. Były też idealnym obuwiem do pracy w ogródku czy wypraw na grzyby. Nie pomyślałabym więc, że kiedykolwiek zawitają do mojej szafy jako element codziennych stylizacji.

Kalosze wkroczyły do mody, kiedy celebryci zaczęli pojawiać się w nich na ulicach i festiwalach muzycznych i tak zostały z nami na dobre. 
Obecnie sklepy oferują  wiele fasonów w licznych kolorach i kształtach. Ja spośród tego, co można znaleźć na półkach sklepowych, wybrałam czarne, matowe "sztyblety",  które sprawdzają się zarówno do eleganckich, jak i tych luźniejszych propozycji, są też doskonałą bazą dla kolorowych dodatków i ubrań. Natomiast ich największą, znaną wszystkim zaletą jest to, iż są praktyczne, kiedy za oknem panuje tak zmienna pogoda.

Przedstawiam wam  dziś dwie moje propozycje "na co dzień i od święta".

Wersja : "na co dzień"




 Wersja "od święta"






Jestem ciekawa, która z propozycji przypadła wam bardziej do gustu i czy wy macie już swoje kalosze ? Stawiacie na modele bardziej zwariowane czy klasyczne ? 


Copyright © 2014 Zapanować Nad Szafą , Blogger